Fryzjer i solarium w jednym

Niezmiennie czuję się zdrów, ostatnio przejechałem rowerem w kilka tras o dystansie 150-250 km, w tym dużą część w terenie. Słowem, wracam do formy, choć ważę 22 kg mniej niż jesienią.

Zasadniczą terapię zakończyłem w kwietniu, dzień po swoich 40 urodzinach. Jej efektem, ciągle prezentującym się w wyraźny sposób, jest fryzura. Nawet blizna po operacji już się tak nie rzuca w oczy ale golenie akceleratorem liniowym pozostawia trwałe ślady.



A w zasadzie to żadne golenie, tylko farbowanie. W tym miejscu gdzie na zdjęciu jest pusto, w istocie rosną włosy. Rzadsze, krótsze i bez wyraźnego koloru. Może zdecyduję się je zapuścić, by pokazały co potrafią zaprezentować?

Poza tym lewą część czoła mam wyraźnie opaloną. Widoczność tego bardzo zależy od oświetlenia. Na zdjęciu widać słabo, poza tym ostatnio resztę też opaliłem, gdy w końcu minęły te majowe chłody.

Po głównej terapii mam do przyjęcia 6 cykli chemii. Jeden już za mną, choć opóźnił się z racji słabych wyników krwi. Chemia ma to do siebie, że najbrutalniej rozprawia się z komórkami, które mnożą się szybko. Zaraz po nowotworowych plasują się krwinki i (chyba) nabłonek jelita, co tłumaczyłoby dolegliwości trawienne po przyjęciu pigułek.

Poziom leukocytów był zbyt niski by ponownie przyjąć temozolomid, na szczęście po tygodniu białe krwinki przypomniały sobie już co mają robić.

Tym razem pigułki jadłem na noc i zadziałało to zdecydowanie lepiej. Przesypiałem mdłości i czułem się w porządku.

Promieniem prawdziwej nadziei był dla mnie udział w Maratonie Podróżnika, którego trasa wiodła przez Bieszczady i Pogórze Przemyskie. Choć wybrałem krótszy dystans, czyli 300km, to jednak zawierały się w tym jakieś 4 kilometry w pionie. Nie próbowałem nawet walczyć o wynik, tylko spokojnie dojechać... o ile "spokojną" można nazwać całonocną jazdę w deszczu i zimnym wietrze.

Jadąc rowerem pozwalałem sobie też na odstępstwa dietetyczne, takie jak burger w bułce, frytki czy nawet osłodzona lekko kawa. To bardzo przyjemne smaki, jednak coraz bardziej przyzwyczajam się do diety keto i większość węglowodanowych produktów, które wcześniej ceniłem i za którymi tęskniłem, staje mi się obojętna.

Comments

  1. Widzę, że czas na wspomnienia. Pisz, ciekawi jesteśmy tych informacji w zestawieniu z naszymi obserwacjami. Kciuki zawsze zaciśnięte!

    ReplyDelete
  2. Kciuki trzymam... Włosy spoko:) przynajmniej równo się opalisz;)

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Mój najdłuższy maraton

O tym jak wszystko się zatrzymało

Jest dobrze ale nie beznadziejnie