Jest dobrze ale nie beznadziejnie

O ile listopadowy finisz chemioterapii trochę mnie przeczołgał pod względem żołądkowym, to poza tym czułem się dobrze. Regularnie poddawałem się rezonansom. Protokół obejmuje kontrolny MRI co trzy miesiące. Myślicie, że w takim właśnie rytmie badania się odbywają? 😉

Kolejny rezonans jest, faktycznie, planowany 3 miesiące (i kilkanaście dni niewartej przecież wypominania obsuwki) po wynikach poprzedniego. Z tym, że na wyniki badania czeka się... miesiąc.

Tak, pacjent z agresywnym nowotworem może poczekać miesiąc nim radiolog łaskawym okiem rzuci na jego skan.

Nie po raz pierwszy posługiwałem się znajomościami. Wstydu żadnego nie czuję, bo inaczej już by mnie tu nie było. Każdy rezonans odbierałem wcześniej, czasem po dwóch tygodniach a czasem po dwóch dniach. W opisie stabilnie. Podejrzenie "zmiany resztkowej o charakterze LGG (low grade glioma) bez zmian względem poprzedniego badania". Czyli prawdopodobnie coś jest ale nie rośnie. Bardzo dobrze.

To pięknie działało, dopóki... nie działało. Wyniki rezonansu z końcem czerwca odbieram z końcem lipca. Jak w kalendarzu NFZ, gdyż osoba mogąca to przyspieszyć w końcu udała się na zasłużone wakacje.

Odbieram a tu... trzy ogniska sugerujące wznowę. Jedno w płacie czołowym, głębiej, za lożą po poprzednim guzie. Dwa pozostałe, nietypowe i nie zdradzające pełnych symptomów guza, w móżdżku.

Gwoli wyjaśnienia, móżdżek to taki gadzi mózg kontrolujący dość niskopoziomowe zachowania, równowagę, motorykę. Po rozwinięciu się kory (czyli tej głównej masy mózgowia, którą ma człowiek) częścią funkcji oba ośrodki się podzieliły a naukowcy do dziś nie potrafią określić w jakim zakresie.

Dzwonię więc do lekarza. Dość szybko udaje się ustalić datę konsylium. Równolegle uruchamiamy dalsze znajomości i rejestrujemy się do ośrodka w Bydgoszczy.

W obu ośrodkach neurochirurdzy odradzają interwencje mechaniczne. Poza tym Wrocław ma mi do zaoferowania dalszą radioterapię, szybki strzał w podejrzane miejsca wysoką dawką promieniowania. Bydgoszcz podobnie ale oprócz tego jest szansa dostania się do badań klinicznych z użyciem TTF (tumor treating fields).

TTF to technologia dość nowa, polegająca na hamowaniu namnażania się komórek za pośrednictwem pola elektrycznego. Sama zasada działania jest prosta, mechanizm hamowania jednakże tylko częściowo poznany. Trwają badania, zarówno naukowe jak i kliniczne, trwa dobry biznes za nasze podatki. Jak to Jan Kulczyk kiedyś powiedział, "najlepsze biznesy robi się na styku sektora prywatnego z państwowym", czego doskonałe przykłady można znaleźć w medycynie. I nie chodzi tu tylko o pierdyliardy dawek preparatu gnijące w magazynach. To działa na każdym szczeblu. Chętnie rozwinę temat gdy czas pozwoli.

Tym niemniej, urządzenie do TTF, zwane Optune, można w ramach badań uzyskać w sposób refundowany. Komercyjnie kosztowałoby około... 25,000 EUR za miesiąc.

Comments

  1. Bardzo dobrze, że wykorzystujemy znajomości. W życiu są takie chwile kiedy trzeba być egoistą. Walczymy dalej!

    ReplyDelete
  2. Ogniska akceptujemy tylko na ZLOTACH i WYPRAWKACH! Inne gasim, ale już!!!!!

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Mój najdłuższy maraton

Fryzjer i solarium w jednym